Raz w tygodniu mam do wyprania 3 wielkie kosze ubrań, do
tego raz na dwa tygodnie dochodzi 12 ręczników i pościel z 3 pokoi. W pralni
jednorazowo spędzam godzinę, co mówi samo za siebie (a żeby się z tym wszystkim
uporać, piorę we wtorek, środę i czasami jeszcze - tak w gratisie - dorzucam
sobie czwartek). Dodam , że każdy ciuch muszę dokładnie obejrzeć, przy co
drugiej sztuce zastosować odplamiacz w sprayu i twardą szczoteczkę, żeby jako
tako to sprać przed generalnym praniem. Niektóre ubrania muszę przewrócić na
lewą stronę, żeby ozdoby nie odpadły. Najgorszą zmorą są dla mnie skarpety,
ponieważ za chiny nie potrafiłam ich doprać … nawet po dwóch praniach, wciąż są
brudne. Sądzę, że to wina temperatury, ponieważ większość ubrań dziewczynek trzeba
prać w zimnej wodzie. O ponownym wywijaniu, wieszaniu na wieszaki, czytaniu
wszystkich metek (co do suszarki, co musi wyschnąć samo ? i czyje to ubranie,
ponieważ nie widzę różnicy w rozmiarach tak na oko) już nie wspomnę.
Czemu o tym piszę ? Ponieważ jestem cholernie dumna ze
swojej zaradności i oszczędzonego czasu. Znalazłam spory pojemnik, który
postawiłam w pralni i codziennie wynoszę
tam skarpety oraz majtki, które puszczam w wolnej chwili na wysoką
temperaturę i wszystko jest czyściusieńkie. Ubrania przed wrzuceniem do koszy
wywijam na lewą stronę i od razu odkładam na bok te, które muszę odplamić. Ubrania Sam puszczam
oddzielnie, żeby nie mylić rozmiarów, bliźniaczki wymieniają się strojami, więc
nie dbam o to, do której szafy co pochować. Wiem już, które ubrania wieszać do
wyschnięcia, a które mogę bez obaw wrzucić do suszarki. Na dzisiejsze pranie (z
2 koszy na raz !) poświęciłam jedynie 15 minut ^^ !!! Jestem genialna.
Swoja drogą, jak to trzeba wydorośleć na takim wyjeździe …. Czuję,
jakbym miała własne dzieci. Bardzo energiczne dzieci, bardzo bałaganiące i
lubiące zmieniać stroje 3 razy dziennie. I właśnie tak dumając nad tymi brudnymi
ubraniami, zorientowałam się, że zostały mi jedne czyste majtki i powinnam iść
zrobić własne pranie w wolnej chwili. Tutaj też znalazłam pomocne rozwiązanie –
wsadziłam kartonową ściankę do pojemnika na pranie, żeby rozdzielać rzeczy
jasne od kolorowych. Dzięki temu nie muszę poświęcać tych 10 minut na
segregowanie. Polecam.
Jestem dumna <3
OdpowiedzUsuń