piątek, 7 listopada 2014

Moje pierwsze Halloween !!


W USA Halloween obchodzone jest z wielkim rozmachem. Domy ociekają sztucznymi pajęczynami, pająkami, szkieletami i innymi dekoracjami już na miesiąc przed . Swoją drogą muszę przyznać, że Amerykanie mają bzika na punkcie dekorowania domów … Ze względu na to, iż była to moja jedyna szansa, by doświadczyć tego wszystkie na własnej skórze po raz pierwszy w życiu, postanowiłam się przebrać i iść razem z dziewczynkami na „trick or treat”, czyli popularne „cukierek, albo psikus”, zamiast na jakąś imprezę. Zawsze myślałam, że te cukierki zbiera się wieczorem, tymczasem młodsze dzieci rozpoczynają chodzenie po domach ok 15:00.
Stroje dziewczynek były gotowe od kilku dni. Samatha przebrała się za Elsę, Katie … również za Elsę (co trzecia dziewczynka miała  to samo przebranie… jakaś paranoja), natomiast Alexis była najsłodszą czarownicą, jaką kiedykolwiek widziałam. Ja zrobiłam swoje przebranie za naprawdę małe pieniądze, ponieważ po prostu kupiłam paczkę żelatyny, butelkę gliceryny i paletkę z dziwnymi kolorami do charakteryzacji oraz bluzę za 4$, którą porwałam i wymalowałam plakatówkami.  W 20 minut przemieniłam się w zombie ! Dziewczynki niestety nie zareagowały za dobrze, ponieważ bały się, jak jasna cholera. Sam płakała przez dobre pół godziny i nie chciała na mnie nawet spojrzeć. Bliźniaczkom o wiele łatwiej było uświadomić, że to tylko maska i że pod całą tą żelatyną wyglądam tak samo, jak zawsze. 

O godzinie 15:45 wyruszyłyśmy razem z rodzicami i masą innych dzieci na zbieranie cukierków. Mam wrażenie, że wyglądałam, jak upośledzona biegając podekscytowana z 6 latkami i stojąc w kolejkach po słodycze. Moi towarzysze sięgali mi do biodra … bałam się, że nikt nie będzie mi chciał wrzucać cukierków do torby, ale ludzie okazali się baaardzo przyjaźnie nastawieni nawet do tak „dużego dziecka”, jak ja. Pytali o moje przebranie, robili mi zdjęcia, wołali rodzinę, by mnie zobaczyli, prawili mi komplementy. Czułam się baaaardzo miło ! Uzbierałam sporo słodyczy :) Wieczorem miałyśmy jechać z Livią na paradę na Manhattanie, jednak nie wyrobiłyśmy się na pociąg i postanowiłyśmy sobie odpuścić i po prostu iść po raz kolejny na Trick or Treat. Dołączyła do nas również moja nowa amerykańska koleżanka ( ;) ),  którą poznałam przez Internet. Także zombie, kościotrup oraz sexowna motocyklistka wyruszyły na zbieranie cukierków już po ciemku i ku memu zdziwieniu ludzie wciąż byli pozytywnie nastawieni, pomimo tego, że jesteśmy troszkę za stare na tą tradycję. Wieczór zakończyłyśmy jedząc burgery w Five Guys, po powrocie do domu okazało się, że mam zapas słodyczy na pół roku :D przyjemnie ! Zbyt wielu zdjęć  z tego wydarzenia niestety nie mam, ponieważ byłam zbyt pochłonięta bieganiem za słodyczami … 



tyyyyle dobroci !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz