Sobotę spędziłam standardowo – w centrum handlowym i na
siłowni. Muszę się pochwalić, iż wydałam jedynie 17$ i to na rzeczy, które
naprawdę były mi potrzebne (czyt. zapinka do roweru i lunch). Ah – jeszcze doprowadziłam
do porządku rower, który znalazłam w garażu.
W niedzielę pojechałam z moją host rodziną na Fall Family Festival
do sąsiedniego miasta. Nie powiem, że mnie to zachwyciło, ponieważ przewidziano
atrakcje jedynie dla dzieci, ale czas na
pewno spędziłam przyjemniej, niż siedząc w domu i oglądając tv. Pospacerowałam tam
kilka godzin po ogrodach. Impreza miała miejsce w parku stanowym, który kiedyś
należał do jakiejś bogatej rodziny. Od groma przestrzeni, szklarni z roślinami,
a w centrum villa w 70% oryginalnie umeblowana. Fajnie było pochodzić po tych
wszystkich pokojach, pooglądać zdjęcia
ludzi, którzy tam mieszkali w XX wieku. Dla mnie właśnie ten dom był największą
atrakcją. Między babeczką oprowadzającą,
a Alexis wywiązał się dialog :
- to był ulubiony pokój pani Coe. Spędzała tu wiele czasu,
podoba Ci się ?
- tak. Ale czemu ona
tu już nie mieszka?
- ponieważ umarła dawno temu. Jest w niebie… <chwila
namysłu> miejmy taką nadzieję.
No właśnie, miejmy taką nadzieję :D
Wracając wstąpiliśmy do ulubionej restauracji Davida –
Passione . Bardzo elegancka, a jedzenie (włoskie) wyśmienite. Tak naprawdę po
zjedzeniu przystawek miałam dość. Zaserwowali nam koszyczek z pieczywem z
rodzynkami i orzechami, bułeczkami z ciasta na pizzę oraz z małymi kawałkami
pizzy i słoiczkiem oliwek. Ja i Tracy wzięłyśmy do tego smażone krążki z
kalmarów z gorącym sosem pomidorowym. Na główne danie wybrałam grillowanego
łososia podanego na fasolce z suszonymi pomidorami, z pieczonym czosnkiem i
liśćmi szpinaku. Przepyszne, nigdy nie jadłam tak rewelacyjnie zgrillowanego
łososia.
Po całym dniu po prostu padłam i nawet nie wiem, kiedy
usnęłam.
ja bym nie mogła tam mieszkać ... zbyt upiornie i ciemno.
A ja bym chciała *O*
OdpowiedzUsuń